O fanatyzmie i uzasadnianiu

Chcę przedłożyć czytelnikowi do życzliwego rozpatrzenia doktrynę, która, jak się obawiam, może się wydać niesłychanie paradoksalna i wywrotowa. Według tej doktryny jest rzeczą niepożądaną wierzyć jakiemuś twierdzeniu, gdy nie ma żadnej podstawy do przypuszczenia, że jest ono prawdziwe. Muszę naturalnie przyznać, że gdyby takie mniemanie stało się powszechne, przeistoczyłoby zupełnie nasze życie społeczne i nasz ustrój polityczny; ponieważ oba są idealne, musi to być policzone na jego niekorzyść. Zdaję sobie również sprawę z czegoś o wiele ważniejszego, a mianowicie z tego, że wpływałoby ono na zmniejszanie się dochodów wróżbitów, bookmacherów, biskupów i innych ludzi, żyjących z irracjonalnych nadziei tych, którzy nic nie uczynili, aby uzyskać szczęście w życiu na tym lub tamtym świecie

            W słowach powyższych, autorstwa Bertranda Russella (Szkice sceptyczne, tłumaczenie: A. Kurlandzka), zdaje się tkwić spory ładunek przesady. Któryż to normalny człowiek powie: „wierzę w to twierdzenie, pomimo, że nie ma żadnej podstawy do przypuszczeń, że jest ono prawdziwe”. Oczywiście nikt tak nie powie, ani nawet nie pomyśli. Jednak nie znaczy to, że ludzie czasem nie żywią całkiem bezpodstawnej wiary w różne twierdzenia. Dzieje się tak aż nazbyt często. Po prostu ludzie nie zastanawiają się nad uzasadnianiem własnych przekonań. Nie zadają sobie pytania „skąd właściwie wiadomo, że…?” przyjmując poglądy bezrefleksyjnie, akceptując automatycznie obiegowe mniemania, ulegając emocjom, pragnieniom i różnym irracjonalnym impulsom. Reszty dopełnia autoindoktrynacja, o której pisałem 14. bm.
            Największą zgrozę budzi nie to, że ludzie mało dbają o jakość swoich opinii, ale że potwornie okrutne czyny niektórych mają tak często za jedyną podstawę poglądy tak żałośnie nędznie ugruntowane. Dawne traktowanie „czarownic” jest tego smutną ilustracją. Inkwizytor uważał, że zeznania kobiety wymuszone bestialskimi torturami są wystarczającym dowodem, że latała ona na miotle i kopulowała z diabłem. Wystarczającym do tego, by kobietę spalić żywcem na stosie. Nie mógłbym chyba powstrzymać uczucia ponurej satysfakcji, gdyby logikę inkwizytora zastosować do niego samego i rozpalonymi katowskimi obcęgami wydobyć z niego „prawdę” o jego własnych lotach na miotle i miłosnych igraszkach z czartem.
            Istotnym rysem fanatyzmu jest rozdźwięk między radykalizmem działania a jakością uzasadnienia poglądu, na którym to działanie jest oparte. Fanatyk jest zdolny do poświęcenia majątku, wolności, zdrowia, życia ludzi w imię poglądów, które nie wytrzymują prostego pytania „a skąd wiadomo, że…?”. Jest tak przejęty i oczarowany swoimi zbawiennymi dla ludzkości prawdami, że nie przychodzi mu do głowy uczciwie zastanowić się, czy owe „prawdy” są na tyle prawdopodobne, by podejmować ryzyko radykalnych działań. Przykładem zbrodniczego fanatyka jest Lenin, który poświęcił życie milionów Rosjan w imię świetlanej przyszłości ludzkości, gwarantowanej jakoby przez teorię komunizmu. Teoria ta stanowiła w istocie zbiór luźnych sloganów, frazesów i kontrowersyjnych, niczym nie popartych twierdzeń. Poglądy ekonomiczne Lenina nie zyskały jednomyślnego poparcia ekspertów nawet tej samej linii politycznej co on. Istniało poza tym wiele danych empirycznych przeciwko możliwości zbudowania społeczeństwa komunistycznego. Nie przeszkodziło to jednak Leninowi w bezwzględnym wcielaniu w życie zasad, które przyprawiły o śmierć głodową miliony ludzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz