Kościół katolicki
odniósł spektakularny sukces. Oto pogląd, że zapłodniona komórka jajowa to Osoba
Ludzka został już powszechnie przyjęty, zaakceptowany gremialnie nawet przez zwolenników
legalizacji aborcji. Nawet oni zgadzają się w zasadzie z twierdzeniem, że aborcja to dokładnie to samo, co zamordowanie przedszkolaka.
Przeciwnicy in vitro przedstawiają argument, który jest absolutnie nie do
odparcia: proces sztucznego zapłodnienia wiąże się z uśmierceniem dziesięciu, dwudziestu zapłodnionych jaj, z których każde to przecież człowiek. A nie można zabijać kilkunastu ludzi po to, by urodził się jeden
człowiek. W rzeczy samej, to nie do odparcia - pod warunkiem, że przyjmiemy, iż zapłodniona komórka jajowa jest
w pełnym tego słowa znaczeniu człowiekiem. A jest? Redaktor Tomasz Terlikowski w
telewizji odpowiada: „a czymże jest - słoniem? żyrafą? gorylem?”.
Dziennikarze prowadzący audycję milczą, porażeni błyskotliwością wywodu. Bez najmniejszego sprzeciwu przyjmują
koncept, według którego jeśli coś nie jest słoniem ani żyrafą, to musi być
człowiekiem. Jak wiadomo, dla dziennikarzy telewizyjnych najważniejsza jest
rozpoznawalność, a nie zdolność do logicznego myślenia.
Były minister zdrowia,
lekarz, Bolesław Piecha mówi przy innej okazji, że jest to sprawa udowodniona
naukowo. Chciałbym poznać ten dowód. Przede wszystkim interesuje mnie, jaką naukowcy
przyjęli definicję Osoby Ludzkiej, bo w znanych mi opracowaniach z dziedziny biologii
nie natknąłem się na taki termin. Rzecz jasna: embrion to coś, z czego
człowiek powstaje, coś, co zawiera komplet genów przyszłej jednostki ludzkiej. To
ustaliła nauka. Czy z tego wynika, że embrion już jest człowiekiem?
Aby ściśle
rzecz ująć, z zarodka może, ale nie musi powstać człowiek. Co najmniej połowa zarodków
ginie bowiem samoistnie we wczesnym okresie ciąży. W opinii więc Kościoła co drugi człowiek schodzi
z tego świata jako twór niewidoczny gołym okiem. Do tej pory przyszło na świat
około 100 miliardów ludzi. Oznacza to, że wszystkich ludzi zaistniało około 200
miliardów, z czego 100 miliardów umarło jako zarodki (nie bierzemy tu w rachubę innych
powodów poronień). Czy można więc powiedzieć, tak jak mówi Kościół, że - przykładowo - Bóg
ofiarował człowiekowi możliwość wyboru między dobrem a złem? Bądźmy precyzyjni:
niektórym ludziom ofiarował, połowie ludzkości - nie. Czy każdy
człowiek ma sumienie? Niektórzy mają, inni - nie. Katechizm Kościoła
katolickiego koniecznie powinien być poprawiony, uściślony. Nie powinno być
napisane, że „pragnienie Boga jest wpisane w serce człowieka” (pkt 7) ale „pragnienie
Boga jest wpisane w serce co drugiego człowieka, bo reszta serca nie posiada”.
Prawda: embrion zawiera
komplet genów człowieka. Tego człowieka, który z embriona - być może - powstanie. Ale
przecież większość komórek Twojego ciała, drogi Czytelniku, zawiera komplet
Twoich genów - czy to znaczy, że składasz się z bilionów ludzi? W tym miejscu ktoś może sprzeciwi się - z tych komórek nie powstaną ludzie, powie, a z embriona - tak. No a gdyby
stworzono technologię umożliwiająca tworzenie zarodków z komórek ludzkiego
ciała - czy znaczyłoby to, że komórki te już teraz są ludźmi? Technologia taka może
nie byłaby zgodna z naturą (cokolwiek miałoby to znaczyć) ale skrzywiona logika
prowadziłaby do identycznych wniosków: to, z czego powstaje człowiek, JUŻ jest
człowiekiem. No a gdyby pojawiła się technologia, dzięki której w naturalny sposób
(cokolwiek miałoby to znaczyć) z komórki ciała dałoby się wytworzyć ludzki
zarodek?
Embrion to twór pozbawiony wszystkiego tego,
co kojarzymy z byciem osobą. Osoba DOZNAJE - coś ją boli, coś smuci, coś cieszy, coś
ona odbiera i na coś reaguje pozytywnie bądź negatywnie. Osoba przetwarza jakoś informację z otoczenia, kontaktuje
się ze światem zewnętrznym na poziomie wyższym niż tylko pobieranie substancji
odżywczych. Czy zatem embrionowi, który przecież nawet nie posiada układu nerwowego, można przyznać status Osoby? Ktokolwiek tak uważa, powinien przekonująco rzecz uzasadnić. Jednak opinia
publiczna, dotknięta chorobliwym brakiem krytycyzmu, nie domaga się
żadnych uzasadnień. Twierdzenia wzięte po prostu z sufitu stają się dogmatami
tylko z tego powodu, że je wielokrotnie i z namaszczeniem powtórzono. Ludzie! Pytajcie wciąż i
nieustannie, gromko i natarczywie, nie tylko w sprawie embrionów, ale przy każdym
zgłaszanym przez kogoś dziwnym twierdzeniu: A SKĄD TO WIADOMO?