Temat gier hazardowych wywołany został ostatnio w mediach przez dwie poważne kumulacje w totolotku. Nie gram w tę grę, nie przekonuje mnie argument przecież jacyś ludzie jednak wygrywają! Ja wiem, że ktoś wygra, ale co z tego, skoro tym „ktosiem” nie będę ja!
Niżej podaję kilka wyliczeń okropnie zniechęcających do grania w totolotka.
Przypuśćmy, że codziennie odbywa się losowanie toto-lotka (6 spośród 49 liczb) i codziennie wysyłasz 10 kuponów (10 typowań). Twoje szanse na trafienie „szóstki” są rzecz jasna największe wtedy, gdy na każdym z tych kuponów skreślisz inny zestaw liczb - i takie też czynię założenie w obliczeniach. Nadmieniam, że nie ma najmniejszego znaczenia, czy wysyłasz ciągle te same liczby, czy też je zmieniasz z losowania na losowanie.
Czy wiesz, jakie masz szanse, że na powyższych zasadach trafisz „szóstkę” w ciągu 1 roku?
Odpowiedź: ok. 0,0003.
Odpowiedź: ok. 0,0003.
A w ciągu 10 lat? Ok. 0,003.
A w ciągu 100 lat? Ok. 0,026.
Ile lat trzeba by grać, żeby podnieść swoje szanse do 50%? Ok. 2 600 lat.
A 99%? Ok. 17 500 lat.
Ile trzeba lat, żeby mieć pewność wygranej? Oczywiście potrzebna byłaby wieczność!
I ostatnie pytanie. Po ilu przeciętnie latach ludzie grający w wyżej opisany sposób trafialiby „szóstkę”? Odpowiedź: przeciętnie na trafienie „szóstki” czekałoby się ok. 3 800 lat.