"Prawo naturalne", "prawa natury" to określenia przewijające się nieustannie w
dyskusjach światopoglądowych, politycznych i społecznych. Używają ich w pierwszym rzędzie duchowni oraz wtórujący im prawicowi politycy i publicyści. Prawo naturalne, powiadają oni, jest nadrzędne w stosunku do praw układanych przez człowieka. Prawa ludzkie muszą być dopasowane do prawa naturalnego. Kiedy władza państwowa warunku tego nie spełni, produkuje prawo z istoty swojej złe, niesprawiedliwe, a więc nikogo nie obowiązujące. Przykładowo, prawa natury zakazują zabijania, zatem prawo ludzkie legalizujące zabijanie nienarodzonych dzieci pozbawione jest mocy obowiązującej: nie grzeszy ten, kto takiego prawa nie przestrzega.
Twórcą prawa naturalnego jest Bóg, jego treść wypisał On w sercu każdego człowieka, który odczytuje je ze swojego sumienia korzystając z rozumu. Porządek naturalny, stanowiący podstawę i źródło prawa naturalnego, jest boski, absolutny, niezmienny, wieczny i powszechny.
Czy faktycznie istnieje takie prawo, prawo naturalne, niewidoczne, niezapisane drukiem, ale jednak wszystkich zawsze i wszędzie obowiązujące? Na pozór wszystkie nasze przekonania dotyczące postępowania ludzi, moralności, sprawiedliwości, ludzkich praw i obowiązków zależą od odpowiedzi na to pytanie. Przecież prawo naturalne, o ile istnieje, to światło prawdy w mroku, to wieczny, niezawodny i absolutnie pewny drogowskaz, którego powinniśmy się kurczowo trzymać nie chcąc pobłądzić z kretesem.
Niestety, jeśli się trochę głębiej zastanowić, to okaże się, że z faktu istnienia prawa naturalnego nie wynika nic. Nic a nic. Nie da się na jego podstawie wyciągnąć żadnego wniosku, żadnych wskazówek dotyczących tego, jak żyć, co robić, co jest słuszne i godziwe a co haniebne i podłe. Zanim omówię przyczyny tego stanu rzeczy, przedstawię kilka wstępnych myśli.
Najpierw o owym - jakże rozsądnie brzmiącym - postulacie, by prawo stanowione przez człowieka było zgodne z prawem naturalnym. Dobrze, tylko jak to wprowadzić w życie? Wydawać się może, że nic prostszego. Oto prawo naturalne zakazuje kradzieży, więc należy zakazać kradzieży. Prawo naturalne zakazuje zabijania a eutanazja to zabijanie, wniosek: nie wolno dopuścić do legalizacji eutanazji. Gdybyż to było takie proste! Niestety, wcale nie jest proste. Kiedy spróbujemy szerzej stosować powyższy schemat, rychło popadniemy w czysty absurd. Prawo naturalne zakazuje kłamstwa: zakazać kłamstwa. Czy tak? Prawo naturalne zakazuje cudzołóstwa, czyli jasne, że cudzołóstwo nie może być legalne, a za zdradę małżeńską należy karać. Tak? Prawo naturalne zakazuje niewiary i czczenia cudzych bogów: jak więc można dopuścić do bezkarności ateistów i innowierców? Jeśli zwykła, nędzna kradzież kieszonkowa jest zagrożona więzieniem, to bluźnierstwo czy apostazja powinny być karane chyba śmiercią. Biskupi jakoś milczą w tej sprawie, tak jakby nie zależało im na podporządkowaniu prawa ludzkiego prawu bożemu.
Prawodawca, nawet ten szczerze pragnący podporządkowania prawa państwowego prawu naturalnemu, jest w nie lada kłopocie: które przepisy Wiecznego Prawa powinny odcisnąć się na prawie stanowionym, a które można sobie odpuścić? Jak się jeszcze okaże w II części, nie jest to wcale największy kłopot prawodawcy. Na razie jednak dwa słowa o innym problemie, też niebłahym. Chodzi o wysokość kar. Jaką właściwie karę przewiduje prawo naturalne za eutanazję? Publiczną naganę? Grzywnę? Więzienie - ile lat? Karę śmierci? A za aborcję? Mogą być w sprawie kar wielkie różnice zdań nawet wśród osób pragnących uchodzić za ekspertów. Dawniej Kościół uważał, że seks analny (również między kobietą i mężczyzną) zasługuje na karę śmierci, obecnie zaś - o dziwo - nie domaga się nawet delegalizacji "grzechu sodomskiego". Może ktoś powiedzieć, że dawniejsi duchowni błędnie odczytywali reguły prawa naturalnego, teraz już skorygowali błędy, są mądrzejsi. Ja wtedy zapytam: a po czym to poznać, że obecnie już się nie mylą? A może seks analny zasługuje jednak na te pięć-dziesięć lat więzienia? Przecież nawet obecnie panują różne poglądy na ten temat. Kiedy jakiś czas temu Uganda wprowadziła karę dożywotniego więzienia za homoseksualizm, poseł PiS Stanisław Pięta z satysfakcją odnotował:
Niby dzicy ludzie, a wiedzą, że nie należy obrażać praw natury. Byle tylko skazanych nie trzymali w celach wieloosobowych ;)
błyskotliwy humor polityka nie powinien odwrócić naszej uwagi od tego, że najwyraźniej nie sądzi on wcale, by kara dożywotniego więzienia za grzech sodomski była nadmiernie surowa.
CDN
Twórcą prawa naturalnego jest Bóg, jego treść wypisał On w sercu każdego człowieka, który odczytuje je ze swojego sumienia korzystając z rozumu. Porządek naturalny, stanowiący podstawę i źródło prawa naturalnego, jest boski, absolutny, niezmienny, wieczny i powszechny.
Czy faktycznie istnieje takie prawo, prawo naturalne, niewidoczne, niezapisane drukiem, ale jednak wszystkich zawsze i wszędzie obowiązujące? Na pozór wszystkie nasze przekonania dotyczące postępowania ludzi, moralności, sprawiedliwości, ludzkich praw i obowiązków zależą od odpowiedzi na to pytanie. Przecież prawo naturalne, o ile istnieje, to światło prawdy w mroku, to wieczny, niezawodny i absolutnie pewny drogowskaz, którego powinniśmy się kurczowo trzymać nie chcąc pobłądzić z kretesem.
Niestety, jeśli się trochę głębiej zastanowić, to okaże się, że z faktu istnienia prawa naturalnego nie wynika nic. Nic a nic. Nie da się na jego podstawie wyciągnąć żadnego wniosku, żadnych wskazówek dotyczących tego, jak żyć, co robić, co jest słuszne i godziwe a co haniebne i podłe. Zanim omówię przyczyny tego stanu rzeczy, przedstawię kilka wstępnych myśli.
Najpierw o owym - jakże rozsądnie brzmiącym - postulacie, by prawo stanowione przez człowieka było zgodne z prawem naturalnym. Dobrze, tylko jak to wprowadzić w życie? Wydawać się może, że nic prostszego. Oto prawo naturalne zakazuje kradzieży, więc należy zakazać kradzieży. Prawo naturalne zakazuje zabijania a eutanazja to zabijanie, wniosek: nie wolno dopuścić do legalizacji eutanazji. Gdybyż to było takie proste! Niestety, wcale nie jest proste. Kiedy spróbujemy szerzej stosować powyższy schemat, rychło popadniemy w czysty absurd. Prawo naturalne zakazuje kłamstwa: zakazać kłamstwa. Czy tak? Prawo naturalne zakazuje cudzołóstwa, czyli jasne, że cudzołóstwo nie może być legalne, a za zdradę małżeńską należy karać. Tak? Prawo naturalne zakazuje niewiary i czczenia cudzych bogów: jak więc można dopuścić do bezkarności ateistów i innowierców? Jeśli zwykła, nędzna kradzież kieszonkowa jest zagrożona więzieniem, to bluźnierstwo czy apostazja powinny być karane chyba śmiercią. Biskupi jakoś milczą w tej sprawie, tak jakby nie zależało im na podporządkowaniu prawa ludzkiego prawu bożemu.
Prawodawca, nawet ten szczerze pragnący podporządkowania prawa państwowego prawu naturalnemu, jest w nie lada kłopocie: które przepisy Wiecznego Prawa powinny odcisnąć się na prawie stanowionym, a które można sobie odpuścić? Jak się jeszcze okaże w II części, nie jest to wcale największy kłopot prawodawcy. Na razie jednak dwa słowa o innym problemie, też niebłahym. Chodzi o wysokość kar. Jaką właściwie karę przewiduje prawo naturalne za eutanazję? Publiczną naganę? Grzywnę? Więzienie - ile lat? Karę śmierci? A za aborcję? Mogą być w sprawie kar wielkie różnice zdań nawet wśród osób pragnących uchodzić za ekspertów. Dawniej Kościół uważał, że seks analny (również między kobietą i mężczyzną) zasługuje na karę śmierci, obecnie zaś - o dziwo - nie domaga się nawet delegalizacji "grzechu sodomskiego". Może ktoś powiedzieć, że dawniejsi duchowni błędnie odczytywali reguły prawa naturalnego, teraz już skorygowali błędy, są mądrzejsi. Ja wtedy zapytam: a po czym to poznać, że obecnie już się nie mylą? A może seks analny zasługuje jednak na te pięć-dziesięć lat więzienia? Przecież nawet obecnie panują różne poglądy na ten temat. Kiedy jakiś czas temu Uganda wprowadziła karę dożywotniego więzienia za homoseksualizm, poseł PiS Stanisław Pięta z satysfakcją odnotował:
Niby dzicy ludzie, a wiedzą, że nie należy obrażać praw natury. Byle tylko skazanych nie trzymali w celach wieloosobowych ;)
błyskotliwy humor polityka nie powinien odwrócić naszej uwagi od tego, że najwyraźniej nie sądzi on wcale, by kara dożywotniego więzienia za grzech sodomski była nadmiernie surowa.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz